Sterowiec „Graf Zeppelin” jest najbardziej znanym w historii, który wzbudził zainteresowanie nie tylko swoimi pokaźnymi rozmiarami, ale przede wszystkim osiągnięciami. Ten wyjątkowy sterowiec kilka razy pojawił się nad Gdańskiem – pisze gdansk-future.eu.
Pojawienie się rekordzisty
Najważniejszy niemiecki sterowiec o konstrukcji szkieletowej, który otrzymał odznaczenie D-LZ 127 został zbudowany w stoczni Luftschiffbau Zeppelin GmbH we Friedrichshafen. Sterowiec miał ponad 236 metrów długości i ponad 30 metrów średnicy. Ważył 58 ton. Na pokładzie mogło znajdować się do 60 osób (członków załogi i pasażerów). Rozwijał prędkość do 128 km/h.
„Graf Zeppelin” jest uważany za prawdziwego rekordzistę i posiadacza tytułów. Odbył liczne rejsy, w tym badawcze i propagandowe, ustanowił kilka rekordów. W 1928 roku odbył pierwszy lot międzykontynentalny – do USA. Rok później odbył rejs dookoła świata, a także dwa loty w rejon śródziemnomorski. W 1930 roku pierwszy raz udał się do Ameryki Południowej, a w 1931 roku do Arktyki (wspólna ekspedycja niemiecko-radziecka). Dwa lata później pojawił się nad Bliskim Wschodem.
Wykorzystywany był jednak głównie do obsługi połączeń pasażerskich między Europą a USA. Ustanowił kilka rekordów, np. najdłuższą podróż statkiem powietrznym (6384,5 km) czy najdłuższy nieprzerwany lot – 71 godzin.
Pierwszy raz w Gdańsku
W 1929 roku sterowiec pojawił się po raz pierwszy w Wolnym Mieście. „Graf Zeppelin” przybył 15 sierpnia podczas wspomnianej podróży dookoła świata. Pierwszy odcinek pokonywał bez międzylądowania. Tego dnia wystartował wcześnie rano z Friedrichshafen, by przelecieć przez Norymbergę, Berlin, Gdańsk i Królewiec i dalej na wschód, i dotrzeć (oczywiście za kilka dni) do Tokio.
Według wspomnień naocznych świadków sterowiec był widziany nad Gdańskiem o godzinie 14:55 i był widoczny przez około 10 minut. Miasto praktycznie stanęło. Tysiące ludzi wyszło na ulice i place, ustawiając się wzdłuż dachów lub wzniesień, aby mieć najlepsze miejsce do obserwacji podniebnego kolosa. Znaczna część zakładów pracy i biur całkowicie zawiesiła swoją działalność na kwadrans.
„Graf Zeppelin”, lecąc na wysokości 200-300 metrów nad ziemią, minął Biskupią Górkę (zrzucił worek z pocztą w pobliżu dzisiejszego Targu Rakowego, który od razu trafił na pocztę na ul. Długiej, okrążył kościół Najświętszej Maryi Panny, a następnie poleciał nad Zatokę Gdańską na wschód, kierując się na Pilawę (Prusy Wschodnie).
Poranna i wieczorna podwójna wizyta w 1930 roku
Rok później „Graf Zeppelin” ponownie odwiedził Gdańsk. Stało się to 24 sierpnia 1930 roku. Pojawił się wczesnym rankiem w niedzielę na kwadrans, tuż przed 5:30. Leciał z południowego wschodu: minął Bramę Wyżynną i Dworzec Główny, by nad Wielką Aleją skręcić nad stocznie i obrać kurs na Malbork (i dalej na Królewiec). Statki stojące w porcie pozdrowili sterowiec gwizdem syren pokładowych.
Taka poranna wizyta zaskoczyła mieszkańców, niewielu z nich udało się utrwalić sterowiec choćby na zdjęciu. Tego samego dnia, tylko już wieczorem udało się go zobaczyć większej ilości osób.
O godzinie 20:40 pojawiła się informacja, że „Graf Zeppelin” podczas swojego powrotnego lotu jest już w pobliżu Zatoki Gdańskiej i kieruje się w stronę miasta. Przed 21:00 wykonał pętlę, najpierw nad Sopotem, potem przeleciał nad Nowym Portem, by zrobić kolejną pętlę nad centrum Gdańska. Następnie poleciał w kierunku Tczewa.
Awaria radiotelegrafu
Słynny sterowiec był zwykle anonsowany w prasie, a 30 lipca 1931 roku wielu mieszkańców miasta i turystów było zaskoczonych nieoczekiwanym pojawieniem się nad miastem statka powietrznego. D-LZ 127 nie poinformował o swojej wizycie z powodu awarii radiotelegrafu na pokładzie. Tym razem wracał z wyprawy w rejon Arktyki.
O godzinie 13:45 został zauważony z wieży kościoła Najświętszej Marii Panny – chwilę później pojawił się nad miastem. Ponownie, tak jak podczas pierwszej wizyty, ludzie stali na ulicach, wychodzili na balkony, rzucili się na tarasy widokowe, by zobaczyć lecący sterowiec, który – jeśli wierzyć relacjom – „leciał wyjątkowo nisko”.
Podobnie jak w 1930 roku w porcie zawyły syreny statków na cześć „Grafa Zeppelina”. W tym czasie sterowiec dwukrotnie okrążył miasto, po czym poleciał na zachód w kierunku dzielnicy Kartuz.
W 1932 roku rozeszły się pogłoski o człowieku, który wypadł z gondoli. Niewątpliwie najmocniej w historię miasta wpisała się wizyta „Grafa Zeppelina” 31 lipca 1932 roku. Wynikało to z faktu, że słynny sterowiec po raz pierwszy wylądował na lotnisku we Wrzeszczu. Zresztą „Graf Zeppelin” gościł tego dnia dwukrotnie w Gdańsku.
Około godziny 8 rano wyleciał od strony Nowego Portu i wylądował na lotnisku. Mimo poranka witały go już tłumy widzów. Porannemu lądowaniu towarzyszył incydent – widzowie obserwujący manewr lądowania pomylili opuszczenie flagi lądowania ze sterowca (czyli zwykłą procedurę podczas zbliżania się do lotniska) z osobą, która, jak im się wydawało, spadła z gondoli. W tłumie szybko rozeszły się plotki, wywołując niezdrowe emocje, dopiero później wszystko zostało wyjaśnione. Lądowanie było związane z wymianą pasażerów (wysiadło 22, wsiadło 35). Przy tej okazji kapitan sterowca otrzymał bukiet kwiatów od władz Gdańska. Po krótkiej przerwie „Graf Zeppelin” wzbił się w powietrze, wykonał pętlę i poleciał w kierunku Szwecji.
„Szaleństwo tłumu”
Kolejnemu przybyciu statku powietrznego towarzyszyło ogromne zainteresowanie społeczeństwa. Sterowiec pojawił się ponownie nad miastem w 1932 roku. Na pokład wpuszczono tylko dwóch dziennikarzy z Gdańska. Reszta mogła podziwiać sterowiec z daleka. Po pewnym czasie wzbił się w powietrze, wykonał szeroki łuk nad Wrzeszczem i poleciał na zachód.
Przylot „Grafa Zeppelina” wywołał sensację, gromadząc w tym dni na lotnisku aż 30 000 widzów. Wizyta sterowca była częścią gdańskiej imprezy poświęconej poczcie lotniczej – w ciągu dnia na lotnisku odbywały się różne pokazy lotnicze, ale wszyscy czekali na główny moment programu – drugą wizytę D-LZ 127. Tłumy, które szturmowali lotnisko w godzinach popołudniowych uniemożliwiło normalną pracę kasjerów (wstęp na imprezę był biletowany). Ludzie znajdowały się na dachach okolicznych budynków, balkonach, a nawet na drzewach w pobliżu lotniska – we Wrzeszczu, Strzyży Górnej, na obrzeżach Oliwy i na Zaspie.
Na kolejną wizytę sterowca gdańszczanie musieli czekać cztery lata, by ponownie ujrzeć na własne oczy podniebnego kolosa. W przeciwieństwie do poprzednich wizyt, tym razem D-LZ 127 pojawił się nie latem, ale wczesną wiosną. Latał nad miastem w towarzystwie „Hindenburga”. Oba sterowce wracały z Prus Wschodnich, gdzie prowadziły kampanię wyborczą w związku z wyborami do Reichstagu, które odbyły się dwa dni później, 29 marca 1936 roku.
Katastrofa, która zakończyła epokę
Sterowce, w szczególności dwa wymienione, uchodziły za jedno z największych osiągnięć technicznych narodu niemieckiego. Dlatego ich wizerunek był często wykorzystywany do celów propagandowych – nie tylko podczas imprez lotniczych, ale także do produkcji znaczków pocztowych czy pocztówek z wizerunkami (wiele z nich było mniej lub bardziej zręcznymi fotomontażami), ale upadek Hindenburga zmienił wszystko.
Katastrofa lotniskowca w dniu 6 maja 1937 roku w Lakehurst (New Jersey) zakończyła epokę „Grafa Zeppelina”. Sterowiec wystartował i rozbił się. W wyniku zdarzenia zginęło 35 z 97 osób znajdujących się na pokładzie, a także jedna osoba na ziemi.
Sterowce stopniowo wychodziły z użycia, ponieważ uznano je za zbyt niebezpieczne dla przewozów pasażerskich. „Graf Zeppelin” również zawiesił loty. Ostatecznie po wybuchu II wojny światowej, w 1940 roku, został zezłomowany.